Ojciec obudził mnie jeszcze przed wschodem słońca, wziął mnie przed wejście do jaskini i zaczął coś opowiadać. Nie słuchałam go i najwidoczniej to zauważył.
- Msitu, czy ty słuchasz co ja do ciebie mówię?
- Co?
- Eh... Tak jak wspominałem, na świecie nie jest nas dużo, zaledwie garstka, świat jest niebezpieczny Msitu i musisz o tym pamiętać, nie chcę by ci się coś stało. Było nas więcej, jednak przez ludzi...
- Kogo? Kim są ludzi?
- To ci co mieszkają tam- wskazał na polanę pełną domków - są to dwu nogie istoty, nic nie potrafią, ale tylko na pierwszy rzut oka.
- Jak to? - to zaczęło mnie interesować Jak coś może nic nie umieć, ale tylko z widoku? I co to w ogóle oznacza? pomyślałam
- Oznacza to, że jak spojrzysz na nich to zobaczysz jedynie coś co chodzi na dwóch nogach i siedzi ciągle na jakimś dziwnym czymś... ale... gdy trzeba nas zabić... oni wtedy mają na sobie coś jak nasze łuski i ostre jak brzytwa miecze.
- Miecze? Co to?
- Jest to coś podobnego do naszych pazurów jednak to nie jest ich część ciała tylko coś odrębnego, trzymają to w ręce... to jest bardzo ostre, to potrafi się przebić przez nasze łuski... jednak nie mają nic więcej i są słabi.
Ojciec opowiadał mi jak to się stało, że wiele smoków jest w różnych miejscach i dlaczego musimy się ukrywać. Wszystkie te historie... wiele z nich było o tym jak ci ludzie wybijali nasz gatunek. Bałam się. Czekałam tylko aż mama wstanie i zakończy się ta krwawa opowieść. Jednak coś do mnie przemawia, te opowieść powiedziały mi, że lepiej się słuchać ojca i nie wychodzić z jaskini bez powodu.
Robiło się coraz jaśniej, co chwila odwracałam się by sprawdzić czy moja mama wstaje i w setnym spojrzeniu wstała, byłam uradowana i przy okazji uratowana. Mama podeszła do nas i gdy usłyszała co mój tata mi opowiada, od razu mnie zabrała.
- Barafu! To... czemu jej to opowiadasz?
- Powinna wiedzieć co i jak.
- Ale nie w tym wieku ona ma tylko miesiąc!
- To kiedy?!
- Później! Jak na razie powinna... powinna...
- Powinna co?
- Nie wiem... ale wiem, że jeszcze jest za młoda. Proszę poczekaj trochę...
- Dobrze... poczekam - powiedziała z wyraźnym oburzeniem.
Nie wiedziałam co to było, mama mi powiedziała, że nic się nie dzieje i w ogóle, ale nie wiedziałam o co chodzi, wiedziałam jedno, to o czym mi mówił ojciec było okropne, jednak ta lekcja dała mi do myślenia, wiedziałam, że nigdy w życiu nie chciała bym spotkać ludzi.
---------------------------------------------------------------------
Co myślicie o tym? mam nadzieję, że jak piszę w tej osobie to jest ok^^
Aha.. mam taki mały problem.. to.. chodzi.. kurde jak to powiedzieć... cóż, problem polega na tym, że nie wiem w jakim wieku ma być Msitu w następnym opowiadaniu, bo ogółem do czasu gdy będzie miała rok nic więcej się nie będzie działo.. więc czy następny post ma mieć tytuł "Pierwszy lot"?
Super opowiadanie ;) Tak jest ok jak piszesz w pierwszej osobie ^ ^
OdpowiedzUsuńA co do tego ile ma mieć lat to... pisz tak żeby było ciekawie ;) Jak się nic nie będzie działo to po prostu napisz na początku opowiadania: "przez ostatni rok czas mijał mi spokojnie i nic się nie działo..." czy coś w tym stylu i będzie dobrze ;) Zresztą pisz jak to uznasz za dobre to w końcu Twój blog ;)
pozdrawiam
-k-