Mam rok. Ostatni czas był trochę zwariowany, mój tata jednak nie mógł się opanować i za wszelką cenę chciał mi wszystko opowiedzieć, a mam mnie ciągle broniła i starała ukryć przed tatą, to było zwariowane, na szczęście moja mama reagowała tak szybko, że nic nie usłyszałam, co za szczęście, jednak... i tak nic więcej się nie działo, tylko ciągłe chowanie się przed ojcem.
Teraz, cóż tata obudził mnie rano i powiedział, że... nauczy mnie latać! Szczerze... nie wiem co to latanie... ale brzmi super, gdy tata wrócił zjadałam tak dużo że brzuch mnie bolał... po krótkim odpoczynku, tata zabrał mnie przed wejście jaskini i pozwolił spojrzeć na dół, okazało się, że jest tam strasznie wysoko. Przełknęłam ślinę i odsunęłam się od krawędzi, a tata znowu mnie do niej przysunął, bałam się jeszcze bardziej niż wtedy kiedy opowiadał mi te straszne historie.
- Msitu...-spojrzał na mnie wzrokiem od którego nie da się uciec, usiadłam- latanie to nie jest łatwa sprawa, ponieważ nie jesteś już małą kuleczką tylko młodym smokiem- co prawda to prawda, nie byłam wielkości jego łapy tylko wielkość... no jego ramienia, okazuje się że strasznie szybko rosnę- musisz umieć latać, każdy szanowany smok to potrafi.
- Ale... ja się boje- powiedziałam trzęsącym się głosem.
- Bafaru, może jeszcze poczekamy... ona...
- Ona jest dość duża, poradzi sobie, ja w jej wieku umiałem latać i ona też będzie umiała!- ojciec znowu zwrócił się do mnie- Msitu, spójrz, widzisz to...- wskazał na coś błękitnego na górze - to jest niebo, coś niesamowitego, my latamy na niebie, ludzie tego nie umieją, ty jesteś smokiem i... powinnaś umieć latać... więc choć.
Co?! Krzyknęłam w myślach, Mam iść tam? Z nim? Ale.. ja nie umiem latać! pokręciłam głową.
- Tato ja nie umiem latać.
- Nauczę cię.
Złapał mnie, rozłożył delikatnie skrzydła i... i wyskoczył, spadaliśmy chwilę, bałam się, miałam zamknięte oczy i nagle... poczułam jakby... jakieś dziwne uczucie, coś nie do opisania, lekko otworzyłam oczy i... ujrzałam jak się lata.
- I co? tak strasznie?
- Nie, jest super!
- A teraz rozłóż skrzydła - posłusznie je rozłożyłam, gdy się im przyjrzałam, zauważyłam, że są inne, różniły się od skrzydeł mojego ojca, z zamyśleni wyrwał mnie jego głos- a teraz, leć - mówiąc to puścił mnie, najzwyczajniej w świecie mnie puści, spadałam z krzykiem.
- Jak on to zrobił?- pytałam siebie zapłakana- nie umiem, aaaaaa!
Spadałam i spadałam, w końcu... złapał mnie, wystraszona wbiłam się w jego łapę pazurami i trzymałam jak skały wtedy kiedy chciał mi znowu coś opowiedzieć. Zaczął obniżać lot, wylądował gdzieś... chyba w lesie. Postawił mnie przed sobą i spojrzał na mnie gniewnie.
- Co jest z tobą nie tak!?
Zaczął chodzić w kółko i szeptać coś do siebie, nie usłyszałam ani jednego słowa, w końcu stanął i zwrócił się do mnie.
- Msitu, nie patrzyłaś jak ja leciałem?
- Ja... bałam się... miałam zamknięte oczy... ja...
- Dość! Tym razem patrz!
Ojciec wspiął się na jakiś głaz i zaczął wchodzić jeszcze wyżej i jeszcze wyżej i... zatrzymał się, spojrzał na mnie i rozłożył skrzydła i skoczył, spadał chwilę z pół rozłożonymi skrzydłami i w pewnym momencie je rozłożył, obserwowałam go, jedno machnięcie drugi...Więc to tak, pomyślałam. Zawrócił w moim kierunku i wylądował obok mnie.
- Patrzyłaś?
- Tak.
- Dobrze. - Znowu mnie złapał, ale tym razem wybił się z ziemi, odepchnął się nogami i odleciał, leciał coraz wyżej i wyżej, w końcu zawisł w powietrzu- Gotowa?- niepewnie kiwnęłam i znowu mnie puścił.
Zrobiłam to co on, miałam trochę rozłożone skrzydła i... rozprostowałam je i zaczęłam nimi niezgrabnie machać, po jakimś czasie nabrałam trochę wprawy i z wielkim trudem podfrunęłam do taty. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął, zaczął lecieć w stronę jaskini, ja powoli i ciężko leciałam za nim. Wylądował w jaskini, a ja... cóż, wleciałam do niej i walnęłam o jedna ze ścian.
- Musisz się jeszcze wiele nauczyć, ale jak na pierwszy raz, jest ok.
Mama podeszła do mnie i mnie obejrzała, najwidoczniej martwiła się bo westchnęła po przeglądzie i mnie uścisnęła.
- Jestem z ciebie taka dumna. I jak było?
- Było... GENIALNIE! - krzyknęłam z entuzjazmem
- Za jakiś czas powtórzymy to - powiedział mój tata z lekkim uśmiechem.
Mój pierwszy lot był dość... przerażający, miałam nadzieję, że przy kolejnym nie będzie aż tak strasznie.
---------------------------------------------------------------------
I co myślicie? Mam nadzieję,m że się wam podobało i.. że nie jest to zbyt długie, zoriętowałam się, że się rozpisałam, dopiero gdy skończyłam :P Hm.. ktoś się oriętuje co będzie w następnym odcinku?^^ Chciała bym wiedzieć, czy macie taką wyobraźnię, żeby wyobrazić sobie co będzie dalej. Kto może się domyśla?
Stawiam na to że Mitsu będzie się dalej uczyła latać, a tata opowie jej o ludziach... No i... No nie wiem to ty tu jesteś od myślenia :3 xD
OdpowiedzUsuńTak w ogóle to wspaniale to napisałaś jak dla mnie nie jest za długie nawet mogło by być jeszcze troszkę dłuższe xD
pozdrawiam
-klaczka-